Rano poszliśmy wydać dongi, które są niewymienialne na świecie, więc szkoda je zostawiać "na przyszłość". W tym celu obeszliśmy wszystkie okoliczne sklepy, żeby poskładać zestaw towarów o wartości możliwie zbliżonej do posiadanej sumy, bo przecież w każdym sklepie jest inny zestaw towarów. I w ten sposób kupiliśmy w sumie 500 g mielonej wietnamskiej kawy za 100k.
Dzięki przewrażliwieniu naszego hotelowego managera, na lotnisku byliśmy 2h30minut przed planowanym odlotem. Ja mówię: chcę samochód na 11, bo na lotnisko jedzie się 30 min, a musimy być najpóźniej 12:20. A on na to, nie nie nie, a jak będzie korek, albo ulicę zamkną, albo samochód się zepsuje?! Nie mogę się na to zgodzić, 10:30 najpóźniej. Dobrze. No więc jest 11:00, pan kierowca żegna się z nami życząc miłego lotu, samolot odlatuje o 13:25, musimy jakoś zabić pozostały czas. Zdaliśmy bagaże, dopiliśmy napoje, przeszliśmy powoli do kontroli paszportowej, prześwietlili nas, usiedliśmy przy bramce nr 16 i czekamy. Samolotu jeszcze nie ma, bo pewno przyleci z KLL 10 minut przed naszym odlotem.
To trochę pospacerowałem po sklepach. W duty free sprzedaja wyroby z pytona i krokodyla, przynajmniej tak wyglądają. Mają też różne śmieszne pomysły na reklamę, np.: u nas wszystko poniżej 20$. Samolotu jeszcze nie ma. Ale jest jakiś plus - udało nam się wreszcie sfotografować zjawisko występujące zapewne endemicznie w Wietnamie - po lotnisku obsluga jeździ rowerami. Widzieliśmy też, jak jeden pan z obsługi płyty robił słit focie panu, który czekał na nasz samolot, żeby wprowadzić go równiutko pod kołnierz. Ponieważ samolotu nie było długo, pan miał zrobioną sesję jak macha tymi latarkami na niby. Dla mnie bomba.
Wreszcie dali głos - nasz samolot będzie opóźniony 45 minut. I tutaj krótkie przypomnienie, jak tutaj wyglądają loty samolotem. Otóż AirAsia ma kilka spółek córek, które latają na tych samych trasach, czasami co kilka minut. W ciągu tych 45 minut do KLL odleciały 2 samoloty AA, ale innych spółek. Nasz - planowo najwcześniejszy - wyleciał jako trzeci, finalnie z 55 minutowym opóźnieniem. Do tych wcześniejszych upchnęli ludzi lecących z KLL dalej.
Jak już przyleciał, wypchnęli ludzi, wyładowali i załadowali bagaże i 15 minut po podpięciu kołnierza już wsiadaliśmy. Potem była kolejka do startu (ze 4 samoloty), bum, obiad, nuda.