Ostatnie śniadanie w kl było wyjątkowo nieudane, bo o 6:30 to tylko 2 stragany z robotniczym jedzeniem i yosuf otwarte, siew pau dopiero się wy st awialy, a 7eleven wbrew nazwie nawet o 7.10 było zamknięte. Kupiłem wiec jakieś bułki z wkładka do tego kawa z saszetki i opedzlowane. Dopiero po rozliczeniu hotelu udało mi się kupić kaya i coconut pie. Siew pau z wieprzowina niestety odpuściłem.
Droga z kl na wyspę była wyjątkowo poplątane. Taksówką na dworzec (z licznikiem 11, bez licznika 20 myr), potem kolejka na lotnisko (45 myr od osoby). Dotarlismy do bramki a tam - samolot opóźniony. A my mamy godzinę długu do promu. Wreszcie nas zapakowany. samolot cudowny jak zwykle, jedzenie mieliśmy wykupione, niestety z nerwów dałem Kindze moje danie, czyli wegetariański kurczak z ryżem (soja wysoce odrobina, nawet skórkę upieczona podrobili). Biegiem do autobusu na prom, a tam rozdali nam naklejki (zastepuja bilety) i spokojnie mówią ze autobus za 15 minut. Profilaktycznie b bi egiem. Przed lotniskiem kolejka, lądują ludzi do kolejnych autobusów, nasz był 3. Teraz to ich problem, muszą poczekać promem na nas. Autobus rusza, po 200 metrach staje. Dowoza spoxnionyxh turystów. Autobus się wlecze grubo poniżej ograniczenia prędkości. Kierowca wie, ale my nie, że prom odpływa za 2 godziny wiec lepiej wolno jech ha c niż długo stać. Wreszcie port. Każą nam wpisać na liście imię i nazwisko i narodowość. Na wypadek grzybka. Każdy bagaż dostaje naklejkę z portem docelowym. Idziemy do promu i wreszcie go widać. To nie prom to katamaran! !!
Naklejki są najważniejsze bo katamaran płynie na 3 wyspy. Obsługa zabiera bagaże i układa na 3 startach według naklejek. Potem wykłada je na molo na wyspie i dzięki temu rozładunek jest szybki.
Katamaran jest 3 razy szybszy od promu i niesamowicie gładko jedzie. Warto zapłacić większe pieniądze.