Jak wiadomo, nic tak nie dodaje uroku wakacjom jak przygody. Spokojnie przybyliśmy na lotnisko, przed czasem. Spokojnie zdalismy bagaże, zaczęły już znikać w czeluściach tunelu i nagle - Pan w checkinie odbiera telefon. Bagaże na tasmociągu stają. Rozmawia przez chwile i cofa nasze torby. Nie moge przyjac od panstwa bagazy bo samolot do Wiednia ma juz godzine opóźnienia wiec na ten lot do BKK nie zdazycie. Prosze isc do kasy. Co??? No po inny bilet. Do kasy.
Poszliśmy. Okazało się że "do kasy" nie oznacza "kupic" tylko "otrzymac". Dostalismy lot przez Frankfurt am Main. Godzine później, godzine dłużej, koniec końców zamiast o 11 wyladujemy w BKK o 14. Ryzyko jest takie, że nie zdążymy obejrzeć w sobotę szmaragdowego Buddy. Co będzie dalej - zobaczymy.