Geoblog.pl    tlk    Podróże    polski Balaton    Droga przez mękę
Zwiń mapę
2019
14
sie

Droga przez mękę

 
Polska
Polska, Warszawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Google powiedział, że trasa zajmie 5:45, a okazało się, że bardziej pasuje do określenia długości jej trwania 7:45. Wszystko przez to, że postanowiliśmy SKRACAĆ DROGĘ odpowiadając "tak" na pytania "Czy chcesz pojechać szybszą drogą?". Oczywiście, nie byłoby żadnych problemów, gdyby prowadził nas samochód, ale on od początku nie chciał dojechać do Soliny, twierdząc na zmianę, że nie wie jak albo próbując jechać przez Lublin. Aby potwierdzić teorię, że samochód wie lepiej, będziemy wracać do domu korzystając z jego wskazówek.

Ale - do brzegu. Droga była nudna, jak to droga do Radomia, i mokra, jak to droga w deszczu, do czasu wjechania  w Góry Świętokrzyskie. Jejku, ale tam jest ładnie. Bez przygotowania wpadliśmy do miasteczka, które miałem zaznaczone w głowie, że mamy je po drodze obejrzeć (Nowa Słupia?) ze względu na super piekarnię, super lody i posąg znany z Tytusa Romka i A'Tomka , ale oczywiście - tym razem było za późno. Może następnym razem. Jedziemy jedziemy i coś mi się nie zgadza. Nawigacja pokazuje, że jeszcze połowa drogi przed nami, a my już w górach, czyli na miejscu. No cóż, geografia zawsze była moją słabą stroną, zupełnie jak ortografia.

Deszcz pada, nawigacja nawiguje przez kolejne skróty, droga malownicza, czego można chcieć więcej? Zdecydowanie - koników. Nie wiem, jak tym cudem można jeździć po górach, skoro Świętokrzyskie znowu zmusiły go do jazdy na drugim biegu. Jedynym pocieszeniem było to, że w ostoi PiSu benzyna jest po 5.06 zł za litr.

Przedarliśmy się do końca gór, zjechaliśmy w dół i wreszcie wjechaliśmy na jakąś drogę do Sanoka, składającą się z 2 pasów i długich prostych odcinków. Oczywiścnie dla odmiany zrobił się natycmiast korek. I zaczął się prawdziwy dramat. Otóż cała szerokość drogi była pokryta olejem? benzyną? w każdym razie czymś, co pięknie opalizowało na mokrej jezdni i dramatycznie zmniejszało przyczepność. Pierwszy efekt: samochód nie chce ruszyć, ABS, SRS, cała tęcza świeci się na tablicy, a samochód nie chce ruszyć, ślizga się na boki i bije ABSem. Gorzej przy hamowaniu - każde dotknięcie hamulca zamieniało się w poślizg, z którym próbowały walczyć systemy. Ale najbardziej zabawnie było na zakrętach, gdy tył samochodu próbował jechać szybciej niż przód. Jak na lodzie. Całe szczęście nieznana substancja przed Sanokiem zniknęła, bo mogło zakończyć się to tragedią.

Wjazd na bieszczadzkie szlaki też okazał się za trudny dla BB, znowu wspinaliśmy się na dwójce i 3000 obrotów, bo więcej nie było, więc moja rada oparta na obserwacji samochodów, które nas wyprzedzały jest taka - chcesz jeździć po górach, kup sharana rocznik '95 w dieslu albo toyotę aygo.

Dobra, koniec żartów. Dojechaliśmy, a widok zalewu Solińskiego spowitego mgłą jak jezioro Avalon odebrał nam mowę. 
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 125 wpisów125 12 komentarzy12 666 zdjęć666 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
14.08.2019 - 16.08.2019
 
 
31.05.2019 - 15.06.2019
 
 
08.09.2017 - 01.10.2017