Z żalem opuscilismy hotel pacific express i zaopatrzeni w zapas siew pau ruszyliśmy w kierunku purdaya station, gdzie miał na nas czekać autobus PKS, jak żartujemy. Tym razem miał tak olbrzymie fotele ze zabierał tylko 24 osoby. Droga autostrada przeleciała cyk i juz a potem zaczęły się serpentyny w górę. Nie powiem, bujany jak przy lądowaniu w czasie burzy a siedzenia nie trzymały wcale. I tak godzinę. Wreszcie Tanarata, wysiadka i szukamy taksowki. Bo nasz hotel w innej wsi. Hotel... wygląda toto jak FWP, stodoła na pół horyzontu w każdą stronę, kojarzy mi się z ośrodkiem kolejowym w zakopanym. Skojarzenie bierze się pewnie z tego ze tu wszystkie hotele wyglądają jak przystosowane do dużego śniegu, a one są odporne na duże deszcze. Taki sam skos dachu. I jeszcze swojsko wali kapustą ze steamboata. Generalnie wszystko jest dziwne. Góry jak w Szwajcarii a hotel jak w Bieszczadach.
No to do pokoju, zostawić walizy i w miasto. Można powiedzieć, że zeszliśmy cała nasza wieś od deski do deski, czyli od pierwszego do ostatniego hotelu. A na końcu targ z takim badziewiem, że nawet sprzedawcy nie mieli odwagi nas zachęcać do kupowania. Wreszcie przez przypadek trafilismy do ekskluzywnego sklepu z herbatami z ceylonu. Jest cos szalonego w tym by w regionie znanym z produkcji herbaty otwierac sklep z produktami z innego kraju. Zostawilismy tu najmniejsza możliwą sumę i poszliśmy dalej. Ponieważ "dalej" się skończyło, zjedliśmy coś u jednego z Chińczyków i poszliśmy do naszego hotelu zamawiać wycieczkę do krainy herbaty i truskawek.
Hotel odesłał nas do agencji 100 metrów wyżej, obok hotelu pi-cos, po przejściu pewno 300 metrów weszliśmy do kolejnego hotelu gdzie dowiedzieliśmy się, że agencja jest obok hotelu po-coś, w prawo od KFC. Czyli o środku wsi, ale o tej porze jest już zamknięta. Brawo. Niestrudzenie dotarliśmy do agencji, która była obok sklepu z herbata, ale na pewno nie obok hotelu którego nazwa zaczyna się na p. I była otwarta. Kupili, dobrali pieniedzy ze sciany, wrócili do hotelu, poszli spać.
Ponieważ jesteśmy powyżej chmur po południu codziennie chodzimy w mzawce, czyli w chmurach które opadły za nisko.