Co robić gdy nie ma robić co? Śniadanie - bułeczki z kl, obiad - om ganesh, spacer na plażę. Przypomina to trochę zwiedzanie Paryża: tu była bastylia a tu gilotyna. W naszym przypadku: tu leżeli pokotem pijani studenci a tu sprzedawali farby fluorescencyjne. Może i dobrze że do full mon party 2 tygodnie, bo pijanych studentów już widziałem.
Nasza wioska to takie wymarle miasto na dzikim zachodzie. Pełna infrastruktura tylko ludzi brak.