Geoblog.pl    tlk    Podróże    Fall in Saigon    Wielki Pałac i Szmaragdowy Budda
Zwiń mapę
2017
10
wrz

Wielki Pałac i Szmaragdowy Budda

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9925 km
 
Podobno o 7 budzik zadzwonił. Obudziłem się bardziej z głodu niż wyspania o 8:30. Floating Market raczej już odpada, więc zmieniamy plany i po szybkim śniadaniu już o 12 z minutami idziemy w długich spodniach - przyjemny chłodek 37 stopni - do Pałacu zobaczyć ostatniego Buddę wymienianego w przewodnikach po Bankoku: Szmaragdowego.
Pierwsza zauważalna zmiana, to nowa pagoda, budowana na placu, gdzie zawsze odbywały się oficjalne obchody świąt. Jak rozumiem, ma być to miejsce poświęcone pamięci Króla (przez wielkie K, bo kult jednostki uprawiają na całego). Druga - mnóstwo infrastruktury obsługującej żałobników. Postawili wielkie namioty, w których można posiedzieć, na rogu stoi wielka kuchnia polowa - mam nadzieję jeszcze ją uwiecznić, bo na razie nie było jak, przystanki i miejsca koczowania żałobników są doświetlane specjalnymi lampami z agregatami, co kawałek plączą się policjanci, którzy nie wiem co robią, chyba pilnują, żeby nikt  tych pielgrzymek nie robił w konia. A tych policjantów to wyległo tysiące. Samochody zatrzymują i kontrolują, stragany sprawdzają, ruchem kierują, ludzi przez pasy przepuszczają, a jacy oni wszyscy ładni, wymuskani, odprasowani i dumni. Genetycznie ich dobierają na 100%, bo średnio mają 180 cm i sylwetkę olimpijskiego pływaka. Minister wojny mógłby zobaczyć, jak powinny wyglądać wzorowe oddziały, czyste rasowo i wierne wodzowi.
Przepychając się między setkami ubranych na czarno żałobników po zmarłym Królu a grupami chińskich turystów dotarliśmy do kontroli policyjnej, gdzie prawie nie przeszliśmy dalej. Pałac i jego okolice są wyłączone z ruchu, wchodząc trzeba przejść przez kontrolę, wszyscy sa fotografowani na bramce z paszportami. A my paszporty w sejfie mamy. A może być zdjęcie paszportu w telefonie? Oczywiście. Podałem panu policjantowi telefon, Pan obejrzał zdjęcie, porównał z tym co widział przed sobą, nagrał zdjęcie paszportu na kamerze nad bramką i zaprosił do środka - oni tu wszyscy znają angielski na tyle, żeby pomóc, skierować, zabronić, pogonić, ciekawe jak to jest u nas. I ciekawa rzecz - wszystkie budynki rządowe mają napisy po angielsku: koszary pierwszego regimentu gwardii królewskiej, koszary pierwszej dywizji pancernej armii jego królewskiej wysokości, ministerstwo wojny (z kolekcją historycznych armat przed ministerstwem - każda ma nazwę jak u Sienkiewicza).
No to weszliśmy za zasieki i ruszyliśmy w kierunku pałacu. Dookoła siedzą i czekają nie wiadomo na co setki ubranych na czarno Tajów (żałoba po zmarłym królu). Pałac odgrodzony jest od miasta wysokimi murami, bez kupienia biletu można zobaczyć co najwyżej dachy.
Podążając za wycieczką z Chin znaleźliśmy wejście dla turystów (Tajowie i żałobnicy mają osobne wejścia). Przy kasie okazało się, że bilety są po 500 BHT, co wymagało znalezienia bankomatu. I w tym momencie - na horyzoncie zobaczyliśmy piorun. A za nim ołowiane niebo.
Dzisiaj Pałacowi dziękujemy. Nie powiem, że biegiem, ale w rozsądnym tempie, tyle że leje się z człowieka wąskim strumyczkiem, wróciliśmy do hotelu.
Burza tropikalna to nie jest coś, co można zbagatelizować.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 125 wpisów125 12 komentarzy12 666 zdjęć666 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
14.08.2019 - 16.08.2019
 
 
31.05.2019 - 15.06.2019
 
 
08.09.2017 - 01.10.2017