Ponieważ umiemy już drukować karty pokladowe, poszło łatwo. Ale nie chcieli przyjąć bagażu, bo to jest analogowe lotnisko. Z wagi bagaże kładą prosto na wózki, które jadą gdzieś dalej, i żeby się nie pomyliło, przyjmują pasażerów lot po locie. Poszliśmy wiec na herbatę chryzantemową. Jakoś doczekaliśmy do 11:30, zdajemy bagaże. A tu jakiś problem, komputer coś wyświetliło, Pan wyjął tablet i czyta instrukcję postępowania. Jak już doczytał, to zażądał wiz do Wietnamu. Proszę! Sprawdził jeszcze cos, doczytał, postukal w klawiaturę, chyba już wie, co z nami zrobić. A karty wylotowe? Prosze! uzupelnil, kazal podpisac, gotowe. Dał nam nowe naklejki na koszulki, wydrukował karty pokładowe na lot urt-dmk i dmk-han, walizy oznaczyl wielgachną naklejką "transfer" i zaczyna tłumaczyć. Zrozumiałem tyle, że chyba walizy sami między lotami przeniosą. Miło z ich strony. Gate nr 3. No to idziemy.
Okazało się, że Game nr 3 to połączenia międzynarodowe. Nie wiem o co chodzi, jestem posluszna paczką. Ale musimy wypić wodę z tej okazji. Wypilismy. Kontrola bagażu podręcznego, paszport, pieczątka. Usiedlismy w wielkiej hali odlotów, wycieczka chińska poleciała i została nasza piątka transferową. Przybiega pani z Air asia, za mną! I prowadzi nas do hali odlotów domestic...
12:40 boarding
13:15 wspomnienie o Królu
13:20 wystartował.