W busie mieliśmy miłe towarzystwo - parę Rosjan pracujących w Chinach, która wybrała się na urlop do Wietnamu. Rozmowa była zabawna do czasu, aż zapytali się o co chodzi z tym naszym Majdanem. Ponieważ jedyne, co mi przyszło do głowy, to zapytać się, o co chodzi z tym Krymem, na co nie chciałem sobie pozwolić, rozmowa się rozmyła.
Hanoi nocą robi oszałamiające wrażenie. Milion skuterów, samochodów, rowerów. Pięknie podświetlone drogi i mosty. Kierowca wysadził nas przed hotelem. Przypomniało mi się od razu, jak podjechaliśmy pod hotel w KL, w którym mieli dla nas pokoje od 14:00, a nie od 02:00. Tym razem, nic takiego się nie zdarzyło.
Pokoje w Posh Hotel są olbrzymie. W sumie o połowę mniejszy pokój też by wystarczył, zwłaszcza, gdyby łóżko było normalne, a nie "lotniskowiec". Hotel składa się chyba z 3 połączonych budynków, co powoduje, że na jedno piętro składają się 3 różne poziomy. Jedno z zamieszczonych zdjęć pokazuje "okno" na 15 cm przerwę między sąsiednimi budynkami. W przerwie widać okna!!!
Klima działa, woda jest (ciepła i zimna), telewizor coś tam bzyczy, wifi jest szybka i nie zrywa. Bywało gorzej.