Geoblog.pl    tlk    Podróże    Fall in Saigon    Alor Street Food Night Market
Zwiń mapę
2017
26
wrz

Alor Street Food Night Market

 
Malezja
Malezja, Kualalumpur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14813 km
 
Dzięki Ervanowi, który był również w KL, dowiedzieliśmy się, jak nazywa się market z jedzeniem, do którego wszyscy tutaj chodzą. Okazało się, że jest 300 metrów od Pavilonu, co po najedzeniu i napiciu nie było już problemem. Problemem było wyjście z Pavilonu w dobrym kierunku. Idziemy, idziemy, a tu pojawia się lista sklepów na każdym z pięter. A na 1 piętrze znana nazwa Mon Kee, czyli producent siew pau jeszcze w 2015 roku dostępnych u nas na rogu w Lai Foong. Biegiem... jest. To poprosimy górny rządek po jednej sztuce i kokosowy puff z dołu. Okazuje się, że jest promocja 5 za 4, więc trzeba coś dobrać :) Śniadanie na jutro jest.
Szukamy wyjścia, pokazuje się znak z nazwą sąsiedniego centrum (Fahrenheit 88), może być, kierunek dobry. Okazuje się, że te dwa centra handlowe połączyli przejściem podziemnym, a żeby miejsce się nie marnowało, to zrobili tam wielki outlet.
Zauważamy pewną konsekwencję - każde następne centrum jest tańsze i brzydsze. No, w końcu oddalamy się od KLCC. Weszliśmy jeszcze do Lot10 - tutaj znowu dużo super miejsc do zjedzenia. Dalej centrum Sungei Wang Plaza - sama chińszczyzna i podróby, króluje Daniel Wellington, nawet się zastanawiałem, czy dla samych pasków nie kupić, ale nie ma pewności, że będą pasować.  Fajne jest to, że podróbkowe nato strapy występują w kolorach, których oryginalnie nie ma. Nigdzie nie znaleźliśmy natomiast herbaty BOH, którą chcieliśmy kupić okazyjnie w miejscu produkcji. No dość tego idziemy zobaczyć sławną ulicę ze stolikami. Jest.
Ulica jest zamknięta dla ruchu i ma przynajmniej 500 metrów długości. Po obu stronach tysiące stolików a za nimi dziesiątki restauracji, które zaczynają przygotowywać się do wieczornej imprezy. Mięsa się marynują, na hakach zawisają ośmiornice i kalmary, sterty lodu czekają na skorupiaki i ryby, rozpalają się grille. Wszystko prawdziwe, wszystko po angielsku, każda restauracja oferuje coś innego. Nie ma tej cepeliowej nieprawdy, którą widzieliśmy w Wietnamie. Znawcy twierdzą, że dzisiejsza malezyjska kuchnia jest wyjątkowa, bo łączy elementy rodzime, muzułmańskie, chińskie, indonezyjskie, tajskie, a nawet już wymieszaną przecież kuchnię singapuru. Tutaj można zjeść wszystko, co oferuje Azja, ale przygotowane w nowatorski sposób.   Na końcu ulicy, w kącie upchnęli nawet restauracje czysto tajskie i wietnamskie, łącznie z budą z banh mi. A ponieważ nie wszystko w KL musi być halal, alkohol też tu mają. Pewno w dużych ilościach.
Po tym odkryciu doszliśmy do wniosku, że jednak wrócimy jeszcze do KL, ale tylko po to, by jeść.
Zdjęcia zrobione, jedziemy do atkacji nr 5.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 125 wpisów125 12 komentarzy12 666 zdjęć666 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
14.08.2019 - 16.08.2019
 
 
31.05.2019 - 15.06.2019
 
 
08.09.2017 - 01.10.2017