Geoblog.pl    tlk    Podróże    Fall in Saigon    Wszystkie plany w łeb
Zwiń mapę
2017
29
wrz

Wszystkie plany w łeb

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 16152 km
 
Nasz klejnot w koronie, zwieńczenie wielkiej wyprawy, zawiódł nas potwornie, a my jego. Po pierwsze, pogoda po wczorajszej burzy w niczym nie przypomina przyjemego chłodu, który raportowaliśmy 3 tygodnie temu. Sauna z żarówką na niebie. Po drugie BKK jest sparaliżowany przygotowaniami do zakończenia obchodów żałoby narodowej. Przejawia się to tym, że wiele ulic w okolicy pałacu jest zamkniętych, żeby żałobnicy z całego kraju mogli przyjechać, zjeść i co tam jeszcze robią, a to oznacza, że autobusy jeżdżą innymi trasami. Google po prostu nie proponuje pewnych linii, które jeżdżą z pod naszego hotelu, Here proponuje trasy "stare". Dzisiaj wsiedliśmy do autobusu, który po zrobieniu olbrzymiej pętli znalazł się 150 m od miejsca, z którego wyjechaliśmy. Po trzecie rozpadają nam się niezniszczalne buty dr. scholla, ha ha ha. A po czwarte Kinga jest normalnie wykończona, a ja jestem normalnie przeziębiony. Niby nic wielkiego, 37,4 i zawalony nos, ale to oznacza, że nie mogę pić nic zimnego (czyli nie mogę pić praktycznie nic kupionego na mieście, bo wszystko mają w lodówkach), a klimatyzację w pokoju ustawiliśmy na 25 stopni.
Pomimo tego, postanowiliśmy zrobić minimum planu, czyli kupić herbaty, pasty, przyprawy i ozdoby choinkowe. W tym celu udaliśmy się do Old Siam Plaza, China World i ulicę Yeowarat. W Old Siam trafił nam się jakiś plantator herbaty, który zrobił nam wykład, że to co właśnie wsadziliśmy do koszyka to nie jest herbata i kazał nam kupić TO. Potem coś gadał o właściwościach tego ziela magicznego, więc, żeby się odczepił, kupiliśmy tanią herbatę (290 THB za 500 g) i tę drogą (495 THB za 100 g). Jak zwykle byliśmy atrakcją.
Potem widzieliśmy jak dwóch panów młotami na kowadle ubija ciasto, z którego później robili ciasteczka. Ubili, zawinęli, znowu ubili, znowu zwineli i tak parę razy.
Potem poszliśmy na Yeowarat kupić ozdoby choinkowe. Nawet do budy z kaczką po pekińsku nie doszliśmy, bo padliśmy i musieliśmy wrócić. Na Phahurat tylko weszliśmy i wyszliśmy, Kinga powiedziała, że nie ma siły negocjować cen.
W China World też jakaś wpadka, bo mało past było, ale 3Konie były, więc coś kupiliśmy.
Wróciliśmy na przystanek. Czekamy dobre 30 minut. Nie przyjeżdża nasze 53, a na przystanku w drugą stronę już były 3. I wtedy dociera do mnie, że stoimy na przystanku w złym kierunku, bo oni mają przecież ruch lewostronny. Zaćmienie, żar, odwodnienie - nie wiem. Ale dobrze, że nie wsiedliśmy.
Po powrocie do hotelu zaliczyliśmy jeszcze lokalny sklep, w którym kupiliśmy cały zapas anyżu (4 paczki) i cynamonu (1 paczka), więc jutro zajrzę do nich znowu, może coś jeszcze w magazynie mają.
Popołudnie spędziliśmy w knajpie w cieniu sącząc przez godzinę obrzydliwą zieloną herbatę z torebki. A wieczorem poszliśmy na obiad do Rotti Mantaba (140 THB za dwie osoby z napojami), podobno najlepsze rotti w mieście. Dobra wiadomość, nie zaszkodziło.
Jak tak dalej pójdzie, to jutro zdecydujemy się zjeść coś na ulicy, może tam dostaniemy coś dobrego. Widziałem imponujące sajgonki na straganie. I kulki na patyku. I coś zawinięte w liść bananowca. Oczywiście zawsze zostaje Sawasdee, bo tam gotują dobrze.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 125 wpisów125 12 komentarzy12 666 zdjęć666 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
14.08.2019 - 16.08.2019
 
 
31.05.2019 - 15.06.2019
 
 
08.09.2017 - 01.10.2017