Proszę wycieczki, dzisiaj jesteśmy europejczykami całą gębą, nie będzie nam nikt pluł w twarz gdyż mamy paszporty EUROPEJSKIE, dowody osobiste EUROPEJSKIE i prawa jazdy EUROPEJSKIE, a nie jakieś zaściankowe. I jak nam się nudzi na Węgrzech, to możemy pojechać na oranżadę do Austrii. No to wio.
Tuż obok Sopron jest bowiem atrakcja równie dziwna, jak Balaton, tylko, że jeszcze dziwniejsza: jezioro Neusiedler. Ponieważ 90 % jego obwodu znajduje się na terenie Austrii, mieliśmy do wyboru albo podjechać i zobaczyć kawałek węgierski, albo objechać całe jezioro, co zdecydowanie jest w naszym stylu.
Nawigacja nas prowadzi, więc możemy jechać. Byle unikać dróg szybkiego ruchu, bo nie mamy wykupionej winiety na Austrię. Czy przejechanie granicy może spowodować, że zmieni się krajobraz?Tak! Pola i winnice w Austrii są pod linijkę, ordnung must sein. A na każdym skrzyżowaniu polnych dróg stoi marmurowa (na oko, mógł to być inny kamień naturalny) kapliczka, figurka lub krzyż. Gdybym nie widział, to bym nie uwierzył. Po przejechaniu kilku miasteczek (pod linijkę, nuda!!!) po prawej stronie ukazało się jezioro. I wtedy po raz kolejny zrozumiałem, że dzieła człowieka są piękne, ale natura robi rzeczy oszałamiające. Nieporuszona wiatrem tafla olbrzymiego jeziora, okolonego wzgórzami, na których wyrastają domki i winnice. Ciekawe, co wyszło ze zdjęć.
Jechaliśmy przez kolejne miasteczka, polując na widok pomiędzy domami, aż wreszcie w kolejnym trafiliśmy na drogowskaz - do jeziora. Zaparkowaliśmy i poszliśmy. Pomijając fakt, że parkowanie na ulicy było darmo, reszta już była normalna. Deptak, restauracje, sklepy, Amir kebab i szczątkowi turyści. Ale dalej już nie było normalnie. Po pierwsze wstęp na plażę jest płatny, dzięki czemu była ona zadbana i optycznie czysta. Po drugie przy molo znajdowała się wypożyczalnia elektrycznych motorówek i rowerów wodnych. Po trzecie przy molo znajdowała się czyściutka darmowa toaleta.
Weszliśmy na molo i obfotografowaliśmy jezioro z latarnią i dziwnymi kajakami, na których się stoi pływając. Samo jezioro jest płyciutkie (2 m?) a woda jest kompletnie mętna (wapienna?). Zmęczeni, w plażowym markecie kupiliśmy austriacką oranżadę o smaku nierozpoznanym i ruszyliśmy w dalszą drogę dookoła jeziora.