Żeby zrozumieć wrażenie, jakie wywierają na człowieku ruiny zamku w Czosnku, jak sprytnie uprościliśmy nazwę miejscowości, należy sobie przypomnieć naszą podróż do Veszprem. Człowiek się poci na zakrętach i nagle, na wysokości wzroku, bo na sąsiednim wzgórzu, pojawiają się olbrzymie ruiny zamku. Zanim człowiek się opanuje, można wylądować w rowie. Całe szczęście kawałek dalej urządzono taras widokowy z miejscami postojowymi i bistro. Zaplanowałem więc w drodze powrotnej stanąć, obfotografować zamek i (miejsce rezerwowe) napić się kawy. Oczywiście zamek należy również odwiedzić "stopami", ale wycieczka do niego wymaga objechania od innej strony, więc wybierzemy się tam albo w drodze powrotnej, albo w przyszłym tygodniu z Balatonkenesse.
Oczywiście bistro z bliska wyglądało nieakceptowalnie i całe szczęście, że było zamknięte.
Zrobiliśmy więc 100 fotek i pojechaliśmy dalej szukać miejsca, gdzie dają kawę.