Miała być wycieczka na lody do Balatonfured, ale obecna pogoda uniemożliwia chodzenie po odkrytym terenie, a jazda samochodem jest znęcaniem się nad ludźmi i maszyną. Ostatnio znowu nawigacja w samochodzie się przegrzała, a jak przełączyliśmy się na telefon, to po chwili też się zrestartował. Gdybym miał to porównać do czegoś, to jedyne co mi przychodzi do głowy to ostatnia wycieczka po KLL, gdzie było tak gorąco, że nie warto było nawet pić, bo każda wypita szklanka natychmiast wyparowywała z człowieka i było jeszcze gorzej.
Zamiast tego ograniczyliśmy się do spaceru do odległego o 8 minut lokalnego centrum rozrywkowo-jedzeniowo-handlowego. Niestety niczego zjeść na miejscu nie mogliśmy, ponieważ ze względu na brak klientów wszystko było pozamykane. Myślę jednak, że nawet, gdyby lokale były otwarte, to niczego byśmy nie zamówili ze względu na barierę językową. Z menu wypisanego kredą na tablicy udało mi się zrozumieć słowo "menu" u góry i "soproni" na dole (marka piwa z Sopron). W sumie naszym celem był sklep coop abc, w którym zamierzaliśmy nabyć bułę/kanapkę na obiad.
Obok "pawilonów" jest płatna plaża, na której jest zejście do Balatonu, a dalej - aquapark. Ale nie taki normalny, stacjonarny, tylko pływający (powiększyłem robiąc zdjęcie, najbardziej jak mogłem). Oczywiście na części bezpłatnej jest zakaz wchodzenia do wody - czego, jak to wynika z naszych obserwacji, wiele osób nie przestrzega.
Sklep niby normalny, pieczywo po prawej, mięso (stoisko tradycyjne) w głębi, dwie kasy, ale pani sprzedawczyni jedna. Więc jak ktoś chce mięsko kupić, to kasa nie działa i trzeba czekać. Po spenetrowaniu sklepu w naszym koszyku znalazł się syrop lawendowy, tygielek do gotowania kawy, dwie kanapki, buła o smaku margheritta i buła o smaku bolognesse. Kanapki były wyborne, buły koszmarne, zwłaszcza rozczuliła nas ta z wsadem bolognese, gdzie napotkaliśmy makaron. Konserwantów i E było tyle, że jeszcze dzisiaj czuję ten smak. Ale tradycji stało się zadość.
W drodze powrotnej upolowałem królika (na zdjęciu).
A wieczorem w naszym hotelu odbyła się impreza firmowa. Ze 30 osób miało kolację i degustację wina. O 22 nadal degustowali, a rano widzieliśmy, jak obsługa wynosi sterty butelek. I tak jak w przypadku wesela w Malomkert tak i ta impreza odbywała się tak cicho, że gdybyśmy nie mieli widoku na restaurację, to byśmy mogli ją przegapić.
Wymyśliliśmy jak obniżyć temperaturę na naszym balkonie do znośnej - należy ustawić klimatyzację w pokoju na maksa i otworzyć drzwi balkonowe :) .